18 lutego 2014

Sralis mazgalis



No dobra – melduję, że żyję! 

A więc… eeee… khmm… noo… będzie chaotycznie przypuszczam…  to było tak. Straciłem zapał. Straciłem fun. Wyprztykałem się ogólnie rzec biorąc, mówiąc oraz krótko pisząc i czekałem aż nadejdzie ta, no - wena. Po czym wena nie nadejszła. Ani w grudniu, ani w styczniu, ani w lutym. I tak jakby nie było kompletnie o czym pisać. No bo o czym?

O tym że prawie mi wydawnictwo padło i prawie byłem bez roboty i nerwówka była straszna zwłaszcza, że to święta i koniec roku beł?

 O tym że się starałem o nową pracę i wszystko się przeciągało niemiłosiernie, ale choć z oporami, to szło w dobrym kierunku, aż doszło i już byliśmy dogadani i dopięci na wszystkie guziki w paltociku, aż tu mnie nagle powiedzieli – robisz u Nasz ale zamykasz bloga książkowego na naTemat, bo jest proszę kolegi konflikt biznesowo-korporacyjny, na co ja rzekłem byłem, że ok zamknę, ale dajcie mi robić to samo (pisać o książkach) nawet za darmo ale gdzieś u Wasz, a oni na to, że u nich to „z kulturą jest raczej kiepsko” (dodam tylko, że mówimy o jednym z  największych i najpopularniejszych przedstawicielu mediów w Polandii) ale pomyślą. Pomyśleli i nic nie wymyślili konkretnego tylko mydlili gały, na co ja przemyślałem i podziękowałem. Może i jestem idiotą ale trudno, co zrobisz nic nie zrobisz, na głupotę nie ma rady. 

Albo może miałem pisać o tym, że tuż przed świętami wzięła i pierdolnęła nam rura od wody gdzieś w ziemi czystej ojczystej zlokalizowanej pod Hacjendą i nie mieliśmy jej wcale, tej wody i wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje do Gosiewa chyba na dwa tygodnie, a tam przecie nie mam Interneta no to nie miałem nawet jak pisać i mam na to zaświadczenia. A z tą wodą to były takie jupy, że chciano nam pruć podłogę, łazienkę tudzież inne wykopki robić, aż szwagier mój szanowny i w takich sytuacjach nieoceniony, wziął i znalazł inne rozwiązanie mniej szarpiące portfel i się udało. Ale wszystko trwało i wkurwienie sięgało zenitu bo tu święta, koniec roku a tu podobno nie ma pracy, naprawdę nie ma wody i w ogóle syf, kiła i zapalenie woreczka żółciowego. 

A skoro już jesteśmy przy chorobach to co może miałem pisać, że Zofiję trafił wyrostek robaczkowy, któren się jej wziął i rozlał nawet i była w ćpitalu na zabiegu (choć jak dla mnie to to była operacja bo przecie pełna narkoza i dziura w brzuchu, ale ja tam jestem hipochondryk i się nie znam) a później leżała w nim przez kilka dni. W tym ćpitalu. Że o nie wymagających hospitalizacji chorobach dzieci nie wspomnę – cały styczeń w domu my przesiedzieli jak za okupacji, bo a to oskrzela, a to zapalenie ucha, a to inny wajrus. 

W ogóle ten przełom roku to była chujnia z grzybnią i różne inne kryzysy i choćbym miał wenę, to nie miałem co pisać – przecież Majkols to jest blog różowy od maleńkości, tu się pisało jedynie rzeczy wesołe, optymistyczne i zabawne a tu kuźwa tylko „przyjdzie Mordor i nas zje” był. Do dupy.

No dobra, było jedno wydarzenie optymistyczne. Mogłem się przecież pochwalić, że mnie zaprosili w charakterze eksperta do TOK FM żeby pogadać o książkach pod choinkę ale przecież ja się nie lubię chwalić.

Tak w ogóle to nie wiem co z tym blogiem dalej robić bo nie ma weny, nie ma zacięcia, syndrom wypalenia i nie ma czasu bo innego pisania jest po kokardkę – przecież jezdem teraz już w ogóle tylko dziennikarz w tej mojej firmie co się miała rozpaść a się jeszcze siakoś trzyma i jeszcze naTemat i jeszcze fejs. 

No właśnie fejs przejął teraz taką funkcję bloga, tam teraz piszę takie krótkie pierdółki z życia wzięte i inne takie. Więc ten fejs i ten blog to jednak trochę takie dublowanie się jest. 

Nie wiem, kurna nie wiem. Tyle to już lat, zamykać też szkoda. Jeszcze myślałem, że po prawie trzech miechach absencji, to już postawiliście na mnie krzyżyk i na Majkolsie jeno wiatr hula po pustych kątach, a tam się okazuje (sprawdziłem se dopiero dziś statystyk), że najwierniejszy elektorat ciągle zagląda i trwa – Abba Wam Ojcze! W związku z tym nawet i jest mi głupio i się trochę czuję jak chuj złamany. Ale dalej nie wiem co z tym Majkolsem. I kurwa jak ta baba (przepraszam wszystkie baby) wiszę nad nim i lamentuje – olaboga co tu robić? I naprawdę nie wiem.

Póki co mam taki propozyszon, że jak ktoś ewentualnie chce i się nie wstydzi, to niech mnie napisze na majkols@op.pl że jest na fejsie i pod jakim namiarem, a ja wtedy odpiszę pod jakim jestem ja (bo mnie pod nazwiskiem nie znajdziecie) i go zaproszę z przyjemnością, bo te wierne Czytelniki to przecież nawet nie znajomi, to już prawie rodzina. I wtedy taki Czytelnik będzie mógł mieć tego „fejsowego bloga” i dostęp do newsów o Majkolsach na bieżąco.

A co do Majkolsa sensu stricto to nie wiem. Może zacznę jeszcze coś pisać, może zamknę. Na pewno dam znać.

Za te trzy miechy pełnego milczenia szczerze przepraszam. Można mnie w komentach spokojnie za to zjebać.

Nawet trzeba.

26 komentarzy:

  1. no nie wiem Opie co ci tu doradzić..... na Fejsie jestem już od prawie 10ciu lat i śledze tu ruchy wszystkich ale z tego co słyszałam to ostatnio pojawił się nowy ruch wypisywania z tej oklepanej strony a twojego bloga to zawsze będę czytać bo to takie inne i zawsze ciekawe co piszesz :) nawet jeżeli masz przerwy bo weny brak to co my cierpliwi jesteśmy i zawsze będziemy cie wspierać - a póki co jakieś spotkanie byś zorganizował!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lord_Vader_zrt18 lutego 2014 13:16

    Nic na siłę Majkolsie! Bloga nie zamykaj bo jak sam napisałeś to kawał historii, Ci którzy będą chcieli to będą zaglądali i cierpliwie czekali na wpisy nawet raz na kwartał. Fejsik to jednak nie to samo i jak napisała Franca - dziś jest FB, jutro będzie Twitter a pojutrze znów coś innego. A blog był, jest i niech sobie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. ło matko... kamień z serca... a już miałam czarne myśli... człowieku drugi raz to napisz choć krótkie do widzenia, albo żegnaj... mniej litość...:)))) nie fejsuje... i dobrze mi z tym...:) dlatego jak zakończysz bloga to już mówię ci żegnaj, fajnie było ... a jak nie zamykasz to "do widzenia, do jutra"...:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie! ja nie mam fejsa, nie przenoś się... plissss....

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mam fejsa, ale blog to jednak coś innego, wolę tu zajrzeć i poczytać nawet od czasu do czasu !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że wszystko ok, nie martw się nie tylko u Ciebie takie pomieszanie z poplątaniem, czysty kataklizm. Ale właśnie w takich chwilach dobrze było poczytać Twojego blogga. No i chyba zagorzała przeciwniczka będzie musiała założyć fejsa.

    OdpowiedzUsuń
  7. nic sie nie martw
    wszystko co ma sens winno przynosic jakas-tam przyjemnosc - pisanie z musu, dla obowiazku staje sie czytaniem "lektury" a nie ksiazki ...
    pozdrawiam z okolic gosiewa
    troche jednak zaluje - na istnieje dla mnie cos takiego jak "fejs" i nie zamierzam tego zmieniac

    OdpowiedzUsuń
  8. Żyjesz !!! Uffffff
    Bo już szukałam namiaru na kpt.Żbika , komisarza Colombo czy innego Zawadę i zgłaszać chciałam zaginięcie .
    Jakie zamknięcie bloga , jakie pytam się ??? Co jest ? Bez konsultacji z elektoratem zwanym wiernymi czytelnikami ?!? Na fejsiku- czyli vanity fair ;-) lansować sie zachciało ! I żeby nie było , że mam coś do ,,bunia,, , to ja też tam się lansuję he he he oczywiście nie ,,piśmiennie,, .
    Twój blog był ,jest i MA BYĆ - pójdę jedynie na ugodę w kwestii , że wpisy mogą być rzadziej howgh !


    Pozdrawiam
    Saage

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie możesz się dublować na fejsie i tutaj bo tam mnie nie ma i nie zamierzam tego zmieniać;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też tutaj jestem!:) Nie przenoś się na fejsa, bo i również ja go nie posiadam, a wtedy skąd się dowiem co u Ciebie?:)
    Lubię czytać te notki, nawet jeśli wrzucasz rzadziej... Pisz jeśli będzie wena, jeśli nie będzie, to nie pisz- ale nie zostawiaj nas tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ci zamkne!!! kawal historii tu zostawiles i czekamy na wiecej. My (czytelnicy z fejsem czy nie) to nie tvn, zadnego zamykania!
    Misiek

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie zgadzam się! :) Twój blog wielokrotnie poprawiał mi humor- niektóre wpisy czytam po kilka razy- człowieku jesteś potrzebny TU, choćbyś miał dokonywać wpisy raz na parę miesięcy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobra! Namówiliście mnie :)
    Ale fajerwerków bym się na Waszym miejscu nie spodziewał... ;)
    Dzięki wielkie za ten oddźwięk!!

    OdpowiedzUsuń
  14. zdziwiłam sie ze wpis jest hehehe

    OdpowiedzUsuń
  15. mi brakuje ForMusic :-(
    essi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, jeszcze ForMusic, musiałbym się sklonować chyba :) Ty lepiej napisz kiedy rodzisz i jak się czujesz?

      Usuń
  16. Czyli przejechała się po Tobie Majkolsie Proza Życia . Nieobecny - usprawiedliwiony. Ale pisz jak będziesz mógł.Matka karmiąca.

    OdpowiedzUsuń
  17. ania od wielbłądów25 lutego 2014 11:32

    Ano właśnie tak sobie pomyślałam, co u Majkolsa i mimo, że mam fejsa to zawsze wolałam tu zaglądać, jakoś tak kameralnie i po domowemu, nie musi być fajerwerków, niech po prostu będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo się cieszę z powrotu. Codziennie musiałam zerknąć czy notka jest. No i się doczekałam :). sonea

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie, nie, nie, stanowcze nie! No weeeź. Bywaj - nawet rzadko, ale BĄDŹ:) zrezygnowałam z fb, nie chcę przez to tracić... naprawdę lubię Cię czytać. No i właśnie - tu tak domowo i kameralnie;) pozdrowienia i trzymajcie się. No przecież musi być lepiej. Tego Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  20. nie zamykaj,bo Ci w domu Majdan urządze

    OdpowiedzUsuń
  21. Podobno jeśli kogoś nie ma na fejsie to nie żyje, cóż.... jestem wyjątkiem.
    Pisz, pisz i jeszcze raz pisz!!!
    Plisss!
    Marzanna

    OdpowiedzUsuń