25 września 2013

Jak nie cegła to telewizor...

Dziś. 1:30 w nocy. Jeb! Trach! Łubudu!
OP budzi się i widzi w mroku, że na głowie jego hotelowego współspacza leży telewizor. OP mówi „Jezu!” po czym zastanawia się czy to jawa czy sen. Słyszy jakiś bełkot wydobywający się spod telewizora.  Mówi jeszcze raz „Jezu!” i wyskakuje z łóżka. Podchodzi do współspacza i zdejmuje z niego TV z uchwytem mocującym i czterema długimi śrubami. Ciężki jak sku...yn ten TV.
- Nic się panu nie stało?
- Nie.
- Ale jaja.
- To chyba jakiś znak...
- Ale jaja (Nie błyszczy elokwencją OP)
- Chyba coś mi jest pisane...
- Myślałem, że to mi się śni... to co...
- Nic. Idziemy spać. Rano to zgłosimy.
- Strasznie ciężkie to cholerstwo, gdyby tak spadł panu kantem np. w ciemię, to mogło być róznie...
- Teraz już wiem że jak jest komuś coś pisane, to nie trzeba z łóżka wychodzić, żeby zginąć...
Współspacz zaczyna się śmiać. OP też.
- Dobra. Idziemy spać.
OP wraca do łóżka. Cisza.
Kolejny wybuch śmiechu współspacza. Kolejny wybuch śmiechu Opa.
I tak jeszcze dwa razy.

PS. Przebywam aktualnie na targach w Danzing i to tam się dzieją takie jupy...