21 maja 2012

Grilluj z Majkolsem!


W miniony weekend otworzyliśmy wreszcie, z wielką pompą – Hacjendowy Sezon Grillowy. Pompa była taka, że chora Zu (znowu coś przywlekła z przedszkola) zaraziła Tymianka, a ten pokazał, że ma gest i od razu zapodał 39,5 stopni niejakiego Celcjusza.  Z czachy mu normalnie dymiło. Ale wcześniej dymił grill, a na grillu proszę szanownego Państwa OP robił po raz pierwszy i na pewno nie ostatni – burgery. Właśnie burgery, a nie żadne hamburgery. A ponieważ wyszły były smakowite otwieram nowy cykl Grilluj z Majkolsem i zapodaję przepis:

Idziemy na bazarek do mięsnego, do Pani Tereski, uderzamy z właścicielką w tradycyjną gadkę bazarkowo-towarzyską, czyli zagajamy co tam słychać, jak leci etczetera, uśmiechamy się czarująco do młodszej córki, na co ona oblewa się rumieńcem, po czym jak już mamy obie Panie urobione, prosimy żeby nam Szefowa zmieliła jakiejś dobrej świeżutkiej wołowiny. Pani Tereska proponuje pierwszą krzyżową. My się zgadzamy i podkreślamy, że wierzymy Pani Teresce w kwestii wołowiny prawie jak rodzonej Matce w kwestii wszelakiej. Na co Pani T. się śmieje i mówi, że ona to chłopom źle nie radzi, jeden już dwadzieścia pięć lat się słucha i nie narzeka. Na co mąż Pani Tereski wychyla się z zaplecza mówi – Udam, że nie słyszałem – i wali toporem jakąś chabaninę, aż szpik tryska na ściany, a kurczaki rozkładają udka. Bierzemy pół kilo mielonej, pierwszej krzyżowej, dziękujemy Pani Teresce, mrugamy okiem do córki i spadamy na kwadrat.
Na kwadracie do mielonego mięsa dodajemy drobniuteńko posiekaną czerwoną cebulę, jedno jajo, łyżkę oregano, łyżeczkę ostrej papryki, trochę granulowanego czosnku i sól. Chociaż jak ktoś nie jest skleroza i chodząca demencja jak OPe, to może nie solić w tym momencie tylko podczas samego smażenia. Według śp. Macieja Kuronia sól wyciąga wilgoć z wołowiny i jak ją dodamy wcześniej burgery nie będą takie soczyste, ale to takie tam lekkie kulinarne zabobony. OP jest skleroza i chodząca demencja więc posolił od razu, bo później na bank by zapomniał, a burgery i tak wyszły były prima sort delikatesy!
Mieszamy wszystko długo i namiętnie. Formujemy burgery i odstawiamy je do lodówki na cirka ebałt godzinę, dwie. Przed wrzuceniem na grilla, smarujemy burgerosy oliwą z oliwek. Smażymy bezpośrednio na ruszcie albo na aluminiowej tacce. Przewracamy tylko raz. Usmażone wsadzamy w przygotowaną uprzednio ojczystą kajzerkę pszenną pospolitą, na którą Żona nałożyła nam liść sałaty, plaster pomidora, a drugą jej część posmarowała majonezem i keczupem. Składamy bułę i szamiemy. Prostota, pięknota i smacznota. Soki z pierwszej krzyżowej tryskają, keczup kapie na brodę, sałata sfruwa na spodenki, a buły z Maka się kryją.
Smacznego!



PS. 


23 komentarze:

  1. ŚLEDZĘ NA BIEŻĄCO, KOMENTUJĘ PORAZ PIERWSZY. BURGERY WYGLĄDAJĄ LUX- OBIECUJĘ WYPRUBOWAĆ PRZEPIS. ZAMYŚLONY KUCHARZ TEŻ WYGLĄDA SŁODKO...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz pewnie, że nic mnie tak nie cieszy jak "wyjście z szafy"! :) Witka i zapraszam częściej. Pozdro!

      Usuń
  2. Czytam posta podczas śniadania ...i całe szczęście bowiem w przypadku czytania ,,na głodniaka,, ugryzłabym ekran ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę, co zwykła buła z kotletem robi z ludźmi! ;)

      Usuń
  3. Głóóóóóóóóóóóód!
    By

    OdpowiedzUsuń
  4. fakt... lecę zrobić sobie kanapkę... ;)G.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jadłabym! Bardzo mocno bym jadła OPie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i weź się tu człowieku odchudzaj na lato!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sensu. Ja tam na lato tyję, na razie kilogram ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa... ;)

      Usuń
  7. łeeee...a już po tytule wniosłam,że Majkols zaprasza
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majkols zawsze zaprasza! U nas dom otwarty ;)

      Usuń
    2. to jak u nas...oj obawiaj się teraz nalotu;)
      ja zwykle na wakacje zapraszam,trza się dzielić jak się mieszka nad zalewem:p

      Usuń
    3. my się boimy tylko nalotów dywanowych, inne nas nie ruszają ;)
      a teraz pochwal się jaki to zalew, bom ciekaw!

      Usuń
    4. hahaha najprościej przy potomkach dywany zdjąć-wiem,co mówię;) A Zalew Sulejowski-wygoggluj sobie;))

      Usuń
    5. Nie muszę googlować, heloł! Swego czasu jako młodzik byłem ze trzy razy z rodzicami w Sulejowie w siakimś hotelu gdzie był basen! Wtedy super atrakcja. Ale gdzie to było zabij mnie nie pamiętam.

      Usuń
    6. no,no proszę! Byłeś w hotelu w Klasztorze Cystersów;)
      Mieszkam jakieś 5 minut z buta od niego:))

      Usuń
    7. Ojciec Prowadzący u Cystersów - to by się nawet zgadzało!
      nie mogłaś wcześniej powiedzieć że tam mieszkasz? wpadł bym na kolędę! ;))

      Usuń
    8. Już wiesz,więc czekam na przyszłą;p

      Usuń
  8. Jak by co to ja się piszę żeby podniecać ogień pod tymi burgerami i mogę również polecieć po pifo na ochotnika;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od podniecania ognia to paradoksalnie jest jeno OP... ale po piffko możesz lecieć! ;))

      Usuń