22 lutego 2013

Z życia wzięte cz.2



Na dźwięk hasła SEPSA OP poczuł się jakby dostał przysłowiowym obuchem w łeb. Zbladł jak ściana. Od razu poczuł strach. Zofia rozłączyła się, a OP na nogach jak z waty pobiegł do Fordziaka i ruszył do szpitala.
W samochodzie rozpoczął głośną mantrę – „Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze. Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze.” I tak wkoło. Non stop. Bez przerwy. Uważając jedynie żeby nie jechać zbyt szybko i nie rozwalić się samochodem. „Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze. Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze.” Tylko na tym zasadniczo się skupiając. Aż do nagłego, niekontrolowanego wybuchu płaczu.
Tak. Bo język swoje, a mózg swoje. Język miele „Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze. Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze.” A w myślach „On może umrzeć! Przecież na sepsę głównie się umiera”. I właśnie wtedy płacz.
Rodzic o siebie i nikogo innego nie boi się tak, jak o swoje dziecko. I gdy taki strach, strach najwyższy siada mu okrakiem na barkach, to rodzic może stać się emocjonalnie kruchy jak porcelana. A porcelana czasem robi bęc. I już. Więc chwilowy niekontrolowany płacz. A za chwilę znowu „Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze. Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze. I weź się kurwa w garść!”
OP stara się więc wziąć w garść. Nagle czuje od czubka głowy do pasa wyraźne mrowienie. Serio. Nigdy wcześniej nie miał czegoś takiego. Mrówki absolutnie wszędzie poza nogami.
Przychodzi sms. Drżąca ręka wciska klawisze telefonu, czyta „Na 90% to nie jest sepsa, ale robią kolejne badania żeby mieć pewność”.
I ulga. I strach ciut mniejszy. Ale mantra dalej „Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze. Nic mu nie będzie, wszystko będzie dobrze.”
Kolejny sms. Chwila niepewności i „To nie sepsa. Ale dalej nie wiedzą co to jest.” Jest dobrze. Chociaż nie jest dobrze. Mrowienie ustępuje. Strach, nerwy i stres pozostają.
OP jeszcze nie skręca tam gdzie powinien, gubi drogę, kluczy, aż w końcu podjeżdża w najbliższe okolice szpitala przy Działdowskiej.
Dzwoni telefon, Zofia nieco spokojniejsza „Póki co sytuacja opanowana. Dostał jakieś sterydy i leki antyhistaminowe. Te plamy już się nie powiększają. A Tymuś już tak nie płacze. Żebyś wiedział co się tu działo – skakało przy nim czworo lekarzy i cztery pielęgniarki, bali się że to sepsa. Normalnie jak na filmie jakimś się uwijali. A wiesz co mi powiedział jeden doktor, jak go zapytałam czy to może być sepsa? Że gdyby to była sepsa, to pewnie już by nie żył! Wyobrażasz sobie? I oni ciągle nie wiedzą, co to, mówią że jeszcze nie widzieli takiego przypadku. Robią jakieś kolejne badania, dokładną morfologię. Przychodź tu, jesteśmy w izolatce, trzecie piętro, oddział kliniczny pneumologii i alergologii. Tylko się nie przestrasz jak go zobaczysz.”
OP bierze torbę z bagażnika i nagina. Wbiega do szpitala, nie bez problemów znajduje właściwy oddział (w pewnym momencie wpada w jakieś drzwi a tam jakiś pielęgniarz krzyczy – „Proszę pana, gdzie pan wchodzi tu jest blok operacyjny!”), w końcu trafia do izolatki, widzi Tymka w łóżeczku…
I w płacz.

cdn.

8 komentarzy:

  1. Dzieki Bogu , nie sepsa!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i ja też się popłakałam...tez mam dzieci i rozumiem Twóje strach...
    Pozdrawiam Was wszystkich bardzo ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam Was wszystkich gorąco, trzymam kciuki, żeby skończyło się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam swój strach o córeczkę jak pewnej nocy wiozła nas karetka na sygnale do szpitala...Drgawki po szcepieniu,temperatura nie do zbicia,zero kontaktu z dzieckiem...
    Masz rację o nikogo nigdy tak bardzo się nie bałam.U nas też było podejdzenie sepsy.
    Trzymam kciukasy za Tymonka,żeby szybko doszedł do siebie!Ciekawa jestem co mu dolegało,skąd te plamy?

    Remedios

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój boże... nie dziwie się, że beczałeś... cholera jasna... kuzyna dzieciak miał podobnie... wylądowali z nim w szpitalu, miał wybroczyny na całym ciele, podejrzewali białaczkę, a okazało się że to alergia... prawdopodobnie na koty. Dzieciak zdrowy do dziś dnia. Mam nadzieję... jestem pewna że będzie dobrze... Gaja

    OdpowiedzUsuń
  6. Majkols ile jeszcze będziesz nas trzymał w napięciu???
    dawaj to zakończenie - oby szczęśliwe :-)
    D&H&A

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie...no ... Majkols, Ty żyjesz??? Daj nam jakiś znak, że już wszystko jest dobrze!!! No martwimy się przecież..

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki wszystkim za troskę i dobre słowa, pozdrawiam ciepło wsiech komentujących!

    OdpowiedzUsuń